wtorek, 5 listopada 2013

Part 3 :**

Weszlismy do hipermarketu "Stonka" i weszlismy do dzialu jedzenia.Niall wzial dosc duzo jedzenia, bo kupowal je na jakos impreze. Ja wzielam bagietke... - Chcesz przyjsc na nasza impreze? - powiedzial takim podekcytowanym tonem. - Wez ze soba jakies przyjaciolki :D usmiechnal sie.Od razu pomyslalam o Uli.. -Okey, tylko po tym co sie dzis stalo... no wiesz rodzice... - Usmiech zszedl mi z twarzy... - A co sie stalo? - spytal zaniepokojony - A, nic taka jedna idiotka... Nie warto o niej mowic.. - nie chcialam mu mowic bo to klotnia o nich... - Nie zwracaj uwagi na ludzi ktorzy nie zasluguja na te uwage::D - puscil mi oczko ;) - W drodze do kasy dal mi swoj numer i adres. Gdy nagle za oknem zobaczylam Miley ktora ucieka od jakiegos psa...od razu zwrocilam na to uwage. Bagietke rzucilam na podloge i wybieglam jak nienormalna w biegu krzyknelam "Paa do zobaczenia " Niall pomachal mi . Kasjerka gapila sie na mnie jak na wariatke z psychiatryka.... 

************************Oczami Nialla********************************************
Co ona zobaczyla tam za oknem? Tam byla jakas mala dziewczynka... O co chodzi O.o Ale wszystko jedno super ze przyjdzie na impreze....!
************************Oczami Belli********************************************
OMG!!! Ja chyba sserio jestem nienormalna .... O.o 
***************************************************************************

Dobieglam do Miley i rzucilam w tego psa kamieniem. Miley popatrzyla na mnie ( cyba nie zrozumiala kto to) i przytulila mnie... - Miley co Ty tu robisz???? Co Ci przyszlo do glowy sama tutaj chodzic??!! - staralam sie nie krzyczec - ja bylam na placu zabaw i ten pies sie rzucil i zaczelam biec. - tlumaczyla mi. Wszyscy sie na nas gapili, bo bylysmy cale czerwone i zdyszane. Zobaczylam ze Niall wychodzi ze sklepu.Szybko zlapalam Miley za rece i przyspieszylam tepo. Niall z tylu smial sie :) Mial z czego.Wrocilismy do domu. Zjedlysmy kolacje. Ja pobieglam po mojego psa Hazze zeby wyprowadzic go na dwor. Mama byla w swojim gabinecie i wypelniala jakies dokumenty (Byla prokuratorem), wiec nie rozmawialismy na temat incydentu w szkole. Wyszlam na dwor i od razu zadzwonilam do Uli. - Czesc Bell.- powiedziala - Czesc.Mozesz jutro wyjsc wczesniej do szkoly musze Ci cos opowiedziec.- odpowiedzialam- Okej. ja koncze.Pa.Wrocilam do domu i bezzwlocznie poszlam spac


1 komentarz: