czwartek, 30 stycznia 2014

Part 18



Obudzilam sie po jakis 2 godz. Obok mnie siedzial Niall-przygnebiony. Bylo mi smutno, ze przeze mnie on musi sie smucic……

-Niall…

- O… Juz nie spisz. ?

- Tak, wiesz moge CIe o cos prosic?

-Jasne, o wszystko….

- Wiec, prosze, nie smuc sie I nie denerwuj sie… Wszysystko bedzie ‘dobrze (Wiedzialam ze tak nie bedzie)…

- Ja sie nie denerwuje…  No jasne ze wszystko bedzie dobrze…. – Przytulil mnie. – Twoja mama bedzie za 2 godz. Dzwonilem do niej.

- Dzieki ze sie o mnie troszczysz…Wiesz co?

- Co?

- Kocham Cie!

- ja Ciebie tez – przytulil jeszcze mocniej

- forever?

-forever ….

Tak naprawde, to chcialo mi sie plakac…. Jestem chora – smiertelnie – I nie dosc ze ja cierpie to jueszcze Niall..

-Miales isc dzis na probe…

-Mam Ciebie zostawic? O nie… Dzwonilem chlopakom…

-Idz… Dam sobie rade… przeciez nie bedzie Konca swiata…

-Napewno?

-Oj, napewno… z reszta zaraz przyjdzie mama….Przeciez ida przygotowania do Take me Home…. Musisz pracowac… Zadzwonie jak co…

-Ok – Dal mi Buziaka- Jak co dzwon….

 Ok… Kc

Puscil mi oczko…

Poszedl na dol I uslyszlam jak zamyka drzwi. Siadlam na lozko I zaczelam przegladac stare fotki, moje I Olivkii… I tak pomyslalam… Nie powinnam mowic o chorobie Olivii… Ona… ona… Nie moge zniesc faktu ze ludzie moga przeze mnie cierpiec… A cieripia przeze mnie Ci ktorych kocham… ktorzy sa dla mnie najwazniejszy. Ale wlasnie dla takich ludzi musze walczyc… tylko ja nie mam tylu sil…MIalam metlik w glowie… Zawsze chorobe wyobrazalam sobie tak: Lezysz w lozku I nmigdzie nie chodzisz- lezysz sama…. Masz tone zastrzykow, lekow I roznych innych rzeczy… Operacje, zabiegi,badania…. I zawsze myslalam, ze to sie zdarza osoba ktore sa chore od urodzenia, albo sa chore genetycznie… Myslalam,ze zwyklym ludzia – a tymbardziej mnie- nigdy sie to nie zdarzy…. Ale stalo sie… Moze ta diagnoza jest nie praawdziwa, no ale jesli wysylaja mie do szpitala to musi byc cos nie tak… I W tym momencie jak sie powoli zaczelo ukladac…

Niby rany z pobicia sie zagoily – nowa choroba, niby rany mojego serca sie zagoily - znalazlam Niall’a, a teraz albo mnie zostawi, albo bedzie to przezaywal ze mna – ale to jest wielkie cierpienie…

Moi rodzice maja tylko jedna corke… moi bracia jedna siostre… I jakbym ja zniknela….Kurcze… Nie wiem jakby to bylo, moi rodzice nie dawno uspokoili sie p pobiciu, a teraz…. Jeszcze ta choroba… Czemu to moi bliscy musza cierpiec, CZEMU?! Nie moglam powstrzymac lez… I w tym momencie weszla mama… nie zdazyla nic powiedziec… Podalam jej kartke z wynikami.Plakalam… mama probowala mnie uspokoic…widzialam w jej oczach lzy.. I to wlasnie tak rani…

 

****************Niall ***********

Wyszlem od Emmy I siadlem do pierwszej lepszej taksowki… Cala droge myslalem czemu ona musi tak cierpiec? Na poczatku … pobicie… Harry z nia zrywa, a teraz bialaczka… I ja mam ja zostawic? Nie jestem taлi glupi jak Harry…

Nerwy to ja mialem jeszcze na probie

….

H: I Co jak taam Emma?

J:  Co Cie to?!


H: A co nie mozna juz sie zapytac?!

J: Stary, nie to ze cos,  ale najpierw ja rzucasz – a potem falszywo sie troszczysz. I wiesz, taka dziewczyne to trzeba szanowac… a nie, lepiej ostrzec Debby, zeby sie nie rozczarowala….

H: Chyba sie przeslyszalem . –

Podszedl I walnal mnie w twarz, poczulem krew, oddalem mu..

Liam: Ej,ej, ej chlopaki przestancie…

Zayn: Nie ma o co sie bic!

Lou: hehhe dajcie spokoj!


J: Jest o co… o to ze zranil tak Emme a teraz falszywo pyta…

Zayn I Lou odciagneli Harr’ego… Ja poszedem do lazienki…

Dostal za to za co powinien dostac juz dawno… - powiedzialem pod nosem.Przed  wejsciem do lazienki szla jakas dziewczyna…



-         Hi! Jestem Barbara… Jestem modelka I pracuje Tu.Cos Ci sie stalo?

-Nie nic takiego…. – chcialem ja splawic

- Choc trzeba przemyc Ci rane…

- Przeciez mowie, nie trzeba…

-POczekaj – zlapala mnie za reke

- Nic mi nie jest, pomocy nie potrzebuje, dziewczyna na mnie czeka…Sorry.

Musialem sklamac.Przyspieszylem krok. Skierowalem sioe w kierunku domu.


Co dalej? Co zchoroba Emmy? Сzy diagnoza jest  prawdziwa?  Сzy Barbara tak po prostu odpusci? Wszystko w nextach<3

/Tatii :*

Podoba sie?? Moze komyy <3 ????

czwartek, 16 stycznia 2014

Jako,ze jest 17 styczna.. to 17 Part

*Emma*

Wiec doszlam do parku.... na lawce siedzial Niall... Szlam jak jeden klebek nerwow, ale na jego widok od razu sie usmiechnelam.

- No czesc, co tak dlugo . Mowilem ze po Ciebie przyjade... - Usmiechnal sie I podszedl do mnie

- Musialam cos zalatwic...

I poszlismy w strone szpitala...

*Niall*

Cos bylo nie tak... Byla zdenerwowala I dzis jej usmiech nie byl prawdziwy... 

*Emma*

W szpitalu byla dluga kolejka, ale moj lekarz przyjal mnie bez kolejki... to bylo dziwne. Niall czekal na korytarzu.

- Dzien Dobry

- Dzien Dobry, jakie badania chcecie jeszcze zrobic?

- Tak wlasciwie to wezwalem Pania zeby dac wyniki...A gdzie Twoja Mama?

- Ona jest w pracy.... Mozemy przejsc do rzeczy?

- No dobrze.... NIe jestem pewien....Ale...

- Ale, Co???

- My podejrzewamy u Pani... Mam pytannie.... Nie chudla pani statnio?

- Nie wiem, chyba na jakies 3 kg...

- - westchnal - A miala pani goraczke?

- Ni przeciez dlatego Tu jestesm, bo ostatnie 2 tyg mialam 39.5 stopni temperatury.

- wiec... podejrzewamy:Przewlekła białaczke szpikowa

-Co?!

- To nie jest jeszcze pewne.... Ale wylumacze na czym to polega.... U pani w organizmie sa produkowane zle komorki... I trzeba je jak najszybciej usunac....

- Ja umre?

- Nie prosze tak nie mowic, bedziemy starac sie pania wyleczyc. Bedzie musiala przejsc pani 3 etapy leczenia.... I lezec w szpitalu, to jest skierowanie I prosze przyjsc z rodzicami. W szpitalu zrobimy dodatkowe badania zeby sie pewnic....

Nie sluchalam go. Wybieglam z gabinetu I pobieglam (mijajac Niall'a) na dwor...Nie moglam tego wytrzymac, wszystko sie wali

* Niall*

Wlasnie chcialem isc do bufetu I zobaczylem biegnaca Emme, pobieglem za nia. Dobieglem do niej, wzialem ja w ramiona I nie wypusszczalem.

- Pusc mnie!

- CO sie stalo?!

Zaczela plakac...

- Powiedz cos Emm'a...

Podala mi jakis document, tam pisalo:

      Skierowanie:

Na badania I leczenie

w Wojewodzkim Szpitalu ...bla blblala

12.06.2012r

Lekarz: John Kenally.

Wszystko zrozumialem, dlatego byla taka smutna I zla... I ostatni raz tak zle sie czula... I wlasnie teraz poczulem,ze nie moge jej zostawic.... Wzialem ja na rece I poszedlem w strone parku, tam stala taksowka. Pojechalalismy do niej. I myslaem, jak to bedzie.... Przeciez teraz zacznel sie nagrania do Take Me Home, a potem koncerty... Przerwala mi Emma

-Przeciez ja nie umre.... no nie?

- Emm, nawet tak nie mow I nie mysl! Wszystko bedze dobrze, przeciez pisze ze na badania, to znaczy ze Twoja choroba jest nie potwierdzona. Wszystko bedzie dobrze, nie martw sie...

-Ale to jest bialaczka...

- Wszystko bedzie dobrze I nie placz...Ja bede z Toba.

-A koncerty?

- Cos wymyslimy...

Byla taka smutna. Ja nie wiem jak ja uspokoic ... Ale ja nie moge jej stracic...

Dojechalismy do jej domu. Otworzyla drzwi I poszlismy na gore... Siedlismy na jej lozko. Wtulila sie we mnie I zasnela. Polozylem jej poduszke pod glowe, a sam zadzwonilem do Zayn'a.

- Czesc, jestes w Londynie?

- Czesc... Czy Ty musisz mne budzic?

- Stary, co Ty w nocy robiles? jest 14

- Wysypiam sie.... Co chcesz?

-Mowiles,ze  masz znajomych w tym wojewodzkim szpitalu.

- Tak, tu pracuje moj wujek...A co?

- To nie jest rozmowa na telefon....Przyjedz do Emmy, ja tu jestem.

- No dobra zaraz bede

Rozlaczylem sie. Siedzialem I myslalem co dalej. Nie minelo 30 jak przyszedl Zayn

*Zayn*

Niall byl jakis nie spokojny. Panikowal.

- O co chodzi?

- Wejdz

Zobaczylem Emme spiaca. Ona jest urocza... Mimo,ze jestem z Natalia, ona ma cos w sobie... Ale to nie zmienia faktu, ze Nati jest dla mnie najwazniejsza.

- NO, wiec ona jest chora... chyba. I ten lekarz jej nic nie powiedzial. Ona jest zalamana. Bedzie musiala przechodzic badania I lezec w szpitalu.  A wiesz, jakie sa kolejki.... Ja .... Przeciez jakby tak bylo z Nata, to Ty zrobilbys wszystko... Pomoz

- Ale, co ja moge zrobic... Moge z nim pogadac... Ale jak slyszalem,ze trzeba bedzie jechac do Irlandii. Zrobie wszystko co w mojej mocy.

 

 

środa, 8 stycznia 2014

Part 16 :*

Oczami Emmy

W nocy obudzila mnie mama:

-Emma...Wstawajj.Musimy pogadac!

- Juz rano,ktora jest godzina?  I czemunie jestescie jeszcze w restauracji...?

- Dopiero co z niej wrocilismy..jest 2 w nocy... Musimy pogadac

-Ok mow....

- Wiec,do restauracji przyszedl dzis komisarz z wiesciami....On powiedzial,ze to byli ludzie z twojej klasy...jakas Miley i Robert

- CO?

- Wlasnie chcemy sie zapytac, za co??? Klocilas sie z nimi,czy co? Powiedz cos!

Siedzialam milczac... Ja wiedzialam za co - za Harr'ego - tylko skad ona wioedziala?! Czyzby Jenny wygadala sie?

- No powiedz cos.... - powiedziala mama... 

- Co mam powiedziec?! ZTo wszystko przez Harr'ego...

- Wiedzialem, ze to nie odpowiedni chlopak...juz ja sie z nim rozprawie... powiedzial tata wkurzony

- Nie...nie w takim sensie...

- Mozesz nas zostawic same? - powiedziala mama w kierunku taty.

Wyszedl

- O co poszlo?

- Wiec, Miley t...jak Ci to powiedziec...Dziewczyna w naszej klasie, ktora uwarza sie za lepszaod wszystkich... I ona bardzo chciala byc z Harrym,ale..........

-Ale?

-On wybral mnie....Miley nalezy do tych, co nieodpuszaja.... i nie odpuscila...

- A czemu Harry tu nie przychodzi?

-Bo,bo on zemna zerwal-poplakalam sie. Za duzo emocji.

- Widzisz, moglas jej odpuscic tego durnia... On widocznie nie zaslugiwal...

-Moglam...ale tego nie zrobilam....

- No dobrze...nie robmy histerii...  U nas w szkoletez byly takieproblemy...Ale one sie taknie rozwiazywaly..

- yhymm...Moge isc do Siebie?

-Idz,idz..no jasne

 Poszlam.Niemialam juz ochoty spac.... w koncu zasnelam o 19:00...Czulam sie oszukana. Zaufalam Jenny,a ona? Uhh.... Weszlam na fb.... na czacie pussto... tylko Niall jeszcze sie spi. postanowilam do niego napisac...

-Hej,czemu nie spisz?

- Czesc,mielismy  probe do pozna...Wkoncu X-Factor sie skonczyl a mybedziemy zespolem.... ATy czemunie spisz?

- Mama mnie obudzila... a teraz juzmi sie nie chce

- Ja tez nie mamochoty spac....Zaraz wracam....Przyszedl dostawca pizzy.

- :) poczekam

*10  min  pozniej

- Juz jestem, przemyslalas to coCi powiedzialem?

- No troche

-iiiii.....

-Jedno mnie tzryma...Wiesz,sory ze Ci to pisze, ale ja i Harry dopiero sie rozstalismy. Ja niewytrzymalabym jesli ktos zranil mnie jeszcze raz....

- Ale, ja Cie Nigdy nie zranie,nawet nie mogl bym zostawic tak cudna  dziewczyne... To jak?

- Trzymam Cie za slowo :*

- TO znaczy?

- Tak, ciolku <3

-<3 

- Jajednakpojde spac...

- ok Slodkich snow...

-:*

I poszlam spac...

***************Oczami  Niall'a*********

Nareszcie sie zgodzila!

*EMMA*

Obudzilam sie o 9:29. Napisalamdo Niall'a zeby przyszedl do parku o 12, bo musialam isc na jakies dodatkowe badania . Wtymczasie ja przejde sie do Jenny.. musimy co nie co wyjasnic...Ubralam sie w To:


i zrobilam taka fryzure:


I poszlam do Jenny...Zapukalam, otworzyla ona....

-O! Emma!Wyzdrowiaalas?
- Tak! I myslisz,ze po tym co zrobilas to ja Ci sie kurcze,co?w ramiona rzuce?! Jak w ogole moglas?! ZaufalamCi jak najlepszejprzyjaciolce... a Ty ? Ty poi prostu zalatwilas mnie .... Przez Ciebie lezalam 2 tygodnie w szpitalu...przezCiebie, niewiem jak wyjde na koncu roku, mnie nie bylo 2 miesiace w szkole....! I teraz musze przechodszic jakies Durne badania... a dlaczego? dlatego...ze ktos tu u nas nie umie dotrzymac tajemnicy...W ieszz!Teraz...stracilam, wszystkie mozliwosci jakie mialam! Jak moglas?(patrzylamjej prosto w oczy...
-Ale,ja nie chcialam...
-Jakbys nie chiala to bys tego nie zrobila idiotko!
- nie krzycz! I wejdz!
W tej chwili wyszlajej mama
0- Co sie  Tu dzieje,dziewczyny..?
- Dzien Dobry,ja przyszlam podziekowac Jenny ostatnie mieisace,ktore musialam spedzac w domu...Bardzo Ci dziekujeJenny
-Wejd, porozmawiacie na spokojnie,
- Nie,dziekujeprzez ostatnbie 2 miesiac3enabawilamsie takeigo spokoju,ze starczy mi na calezycie...Dowidzenia...
Poszlamw stronhe parku... Nie moglam juz trzymactego w sobie.... Jenny mnie wkurzyla...Aleto ja nie dalam jej siewytlumaczyc...i to wlasnie jest jedna z wielu moich wad, to ze najpierw zrobie, potem mysle....
Mysle ze sie podoba<3 Moze ,jakies komentarze?<3 /tatii

niedziela, 5 stycznia 2014

Part 15 :**

**************Oczami Emmy********************
Lezalam w domu. Bylam bardzo oslabiona.  Lezalam sama posrod czterech scian . Uslyszalam dzwonek do drzwi. Krzyknelam tacie zeby otworzyl. Nie slyszalam odpowiedzi, widocznie wyszedl... Wiec poszlam otworzyc. Jak otworzylam drzwi od razu sie usmiechnelam. Stali tam :
Louis i jego dziewczyna Livia:

Liam z  Vanessa:
Zayn z Natalia:
Harry (co mnie udziwilo) z jakas dziewczyna.... jak sie okazalo Debyy
(Nie wiem po co on Tu przyszedl,ale ok...) I nie dziwie sie mu...Ta Debyy byla Sliczna. Nie to co ja...Zaboplalo mnie to...
Przytulilam ich wszystkich... pomijajac oczywiscie Harr'ego i te... Debyy. Nie mialam nic przeciwko ich zwiazku... mi bylo wszystko jednoo. Jego slowa o ktorych nie mowilam : Zostanmy przyjaciolmi, przyjelam je do siebi i tak sie nastawilam.Zaprosilam ich na gore. Sama pobieglam do lazienki sie przebrac. Niall pobiegl za mna.
-Co chcesz?
- Mozemy pogadac?
-Tak...ale ja sie chcialam przebrac..
-No dobra poczekam
Ubralam sie w to:

i wyszlam do Niall'a.
- A wiec, co chciales powiedziec?
- No wiesz... po pierwsze slicznie wygladasz... i...ja wgl uwazam ze jestes sliczna...ii(zarumienilam sie)...iii...no, ja ...kocham Cie.
Nie wiedziala co powiedziec. Czulam to saamo,ale sie wstydzilam.
- Niall, z Toba wszystko ok? Mozemy porozmawiac potem... Jak wszyscy pojda,ok?Tylko nie przyjmuj tego zle.
-no dobra choc. Podal mi reke. Wiec zlapalam go za reke i zeszlismy na dol.Wchodzac do pokoju goscinnego wszyscy sie na nas gapili.Poszlam zrobic herbate poszla ze mna Vanessa
V-A tak wlasciwie co Ci jest
J: Nie wiem,ale sie zle czuje i to bardzo
V: Bylas u lekarza?
L: Tak musze czekac na wyniki.
V: AA... A Niall,?
L: CO?!
V: Slyszalam wasza rozmowe. I moim zdaniem powinniscie byc razem. Pasujecie do siebie...
L: Pozwol ze sama bede podejmowac moje decyzje... Mozesz niesc juz herbate na gore, a ja wezme ciastka.
V: Okej, jakby ktos dzwonil do drzwi to dostawca pizzy- puscila oczko
L: Idz juz.
Vanessa zdazyla wejsc na gore jak zadzwonil dzwonek do drzwi. Zlapalam kase i pobiglam otworzyc.
-Dzien Dobry pani Emmo... Jest mozektos dorosly.-powiedzial komisarz ktory zajmowal sie sprawa  mojego pobicia.
- Wie pan juz cos?
- Tak, musze porozmawiac z rodzicami.'
- Nie ma ich.... Niech pan sie z nimi skontaktuje... Oni sa w naszej restauracji na Wooden Street.
- Dziekuje. Do widzenia.
Zaraz za komisarzem stal dostawca Pizzy. Wzielam pizze i pobieglam na gore. Wszyscy na mnie czekali siadlam miedzy Vanessa a Niall'em. Siedzielismy prawie 2 godziny i wszyscy sie rozeszli... Harry  cale te spotkanie byl wtulony w Debyy... jak sie okazalo nie jest taka zla... ale ja nie moge tego wycierpiec.Ona zbrala mojego pierwszego chlopaka.... a z reszta.... po co mi to... Tylko co ja mam powiedziec Niall'owi?
- I co pomyslalas?
- No wiesz, ja dopiero...
przerwal
- Harry znalazl juz Debyy.... i sa szczesliwi... Wiec i my mozemy byc
-Niall, ja potrzebuje czasu...
-Moge poczekac,ale nie dlugo. Mnie to tez meczy.
- Rozumiem Cie...
- To ja bede sie zbierac.. - powiedzial przygnebiony,
- Ale ja nie powiedzialam "NIE"....
- Dobra, Dobra...
Zeszlismy na dol. Na porzegnianie przytulil mnie mocno. Poszlam na gore. Polozylam sie... Zasnelam.
****************OCzami Harr'ego******************************
Niby jestem z Debyy,ale czulem jakas taka mala zazdrosc jak weszla z Niall'em. One obie sa sliczne i maja dwa rozne charaktery... Ale chocbym nie wiem co zrobil to Emma mi nie wybaczy...

piątek, 3 stycznia 2014

Part 14 :**

******EMMA******Jeszcze 3 tygodnie a ja mam 2 tygodnie zwolnienia. Kurcze, a co bedzie z ocenami? Przeciez ja nie pisalaam zadnego sprawdzianu,ani nic. Z checia poszlabym do szkoly,ale……jedno ale……  mimo tego ze psychicznie nie czuje sie zbyt dobrze to nie wiem dlaczego,ale fizycznie tez nie za dobrze…. Nie mowie nikomu o tym,bo znowu ciagali by mnie po lekarzach I wgl. Harry nawet nie dzwoni …. Mimo tego co powiedzialak to ja wszystko jedno go kocham…. No tak jest jeszcze Niall- czlowiek,ktory poprawil mi nastroj I po prostu pozwolil pogadac. Mam taki metlik w glowie… Harry rzucil mnie, ale ja nadal cos czuje I zastanawiam sie – DlACZEGO?! Za to Niall – hmmm… pamietam to jak go zobaczylam, tam wtedy na tym spotkaniu…. Ohhh uczucie nie do zapomnienia…   Mam taki metlik,ze nie wiem co robic…. A przy tym fatalnie sie czuje I musze z kims pogadac. Olivii nie ma na Skype,telefonu nie odbiera – Jenny tak samo. Postanowilam isc do parku. Wyszlam.Zadzwonnilam do Niall’a.**********************Oczami Niall’a********************Z chlopakami Jadlem pizze,jak zadzwonil telefon.-h-ejj!-Czesc, jak leci? To Ty Emma?-Hehh, to ja… nawet nawet… a u Cb? -Wszystko w porzadeczku… Wlasnie jem Pizze. Czemu dzwonisz?-Wlasnie jestem w parku… I myslalam…..Ajjj(uslyszalem jakis dzwiek… Jakby stukkniecia o ziemie)-Emma_brakodpowiedzi_-Emma!!! Nie ma odpowiedzi. Narzucilem kurtke I pobieglem tam. Za mna Zayn,Liam I Louis.Nie wiem dlaczego… cos mnie do niej. Ten park jest ogromny…. Gdzie ona moze byc …. Hmmm, moja intuicja podpowiadala ze cos w okolicach placu zabaw. Podeszlem za hustawke. Lezala tam Emm’a. Widocznie zemdlala. Wzialem ja na rece I zanioslem ja do niej do domu. Jej mama sie przerazila.- Dzien Dobry. Kim pan jest? … Oh Emma?! Co pan jej zrobil! Wyzwe policje.- Jestem Niall Horan. Zobaczylem ja w parku… CHYBa zemdlala.- Ale skad do cholery jasnej zna pan nasz adres.- Mieszkam  nie daleko… I pare razy  ja widzialem. (Co ja bym jej niby powiedziall). Dajcie jej wody.- No,ale…co sie stalo?...-Niewiem…niech da pani wody-Tak tak juz!Po 15 min sie obudzila…Jakas blada. Poszedlem do domu… Nie moglem spac. Postanowilem pograc na gitarze… Zaczalem pisac slowa… Te slowa odzwierciedlaly moje uczucia…ktore byly zmieszane.Jednak dlugo sobie nie “komponowalem”bo sasiedzi zaczeli sie do mnie dobijac grozac policja… Czy Ci ludzie juz w ogole zwariowali? Siedzialem cala noc… bezczynnie. Nawet pizza byla jakas nijakas. Czulem sie dziwnie. Wlasnie tej nocy zrozumialem,ze ja KOCHAM Emme.Nie wiem jak jej to powiedziec. Mi sie zdaje ze ona nadal kocha Harr’ego*********Emma*****************Powiedzialam mamie, ze po prostu slabo mi sie zrobilo, ale nie wierzyla. Powiedziala ze jutro idziemy do lekarzaa…. Nie chcialam. Wierzylam ze  to tylko tak…. No ale jak mus to mus ….*z rana*Ubralam sie w to:'

i czarne rurki.


\I poszlysmy z mama. Robili mi jakies analizy.Pobierali krew… O co biega? – nikt nie wie… O 14 dopiero wrocilysmy do domu. Na wyniki analiz musialam czekac tydzien.  No coz,jak juz mowilam,mus to mus.

/ Tatiii <3